Dziewczyna ze Slytherinu - 64.
64.
Tydzień wolnego, jaki Severus podarował swojej uczennicy, zbliżał się powoli ku końcowi, a upływające minuty, godziny oraz dni nie przynosiły żadnej poprawy zaistniałej sytuacji. Cassandra, nie chcąc tracić cennego czasu, przeczytała całą Teorię przeciwieństw, która okazała się źródłem wielu cennych informacji. Kiedy uczennica wspomniała o tej książce mistrzowi eliksirów, ten stwierdził, że jest to pozycja niezbędna do ukończenia procesu nauczania Cassandry. Poinformował ją także o tym, iż sam planował zadać ją do przeczytania Ślizgonce.
W piątek po południu, gdy Severus odbywał swoją ostatnią tego dnia lekcje, Cassandra wędrowała cichym korytarzem nieopodal Wielkiej Sali, gdzie co jakiś czas mijała niewielkie grupki uczniów z różnych domów. Wielkimi krokami zbliżała się przerwa świąteczna, przed którą, jak co roku prowadzono zapisy uczniów, mających zostać w zamku. Ku pozytywnemu zdziwieniu Cassandry liczba takich osób była stosunkowo mała, biorąc pod uwagę, jak wiele ludzi uczęszczało do Hogwartu; wywołało to u niej radość, ponieważ mała ilość osób przebywających w szkole w czasie świąt oznaczała po prostu, że reszta ma dokąd wrócić.
Cassandra mijała właśnie wejście do biblioteki, z której wyszedł Neville.
– O, cześć – przywitała się z uśmiechem.
– Hej, dobrze, że cię widzę.
– A coś się stało?
– Nie, nic takiego. Po prostu chciałem się pożegnać. Profesor Sprout pozwoliła mi wrócić na czas świąt do mojej babci.
– A, rozumiem. Kiedy wyjeżdżasz?
– Jutro rano, tak jak wszyscy.
Ślizgonka pokiwała głową, nie bardzo wiedząc, jak kontynuować tę rozmowę. Neville także poczuł się dziwnie, jednak natychmiast znalazł punkt odniesienia.
– Jak sobie radzisz na praktykach?
– Myślę, że dobrze. Severus jeszcze mnie nie wyrzucił, więc nie może być jakoś szczególnie źle.
– Na pewno nie jest. – Uśmiechnął się.
– Słyszałam ostatnio – zaczęła dla odmiany Cassandra – że udało ci się zasadzić ciemiernika czarnego.
– Tak, a skąd wiesz?
– Słyszałam od pani Sprout – odpowiedziała Ślizgonka.
Minęli trójkę śmiejących się wniebogłosy Puchonek, wyglądających na osoby z piątego roku. Kiedy ich uradowane głosy ucichły, Cassandra zerknęła na swojego towarzysza, napotykając jego pełen nadziei wzrok.
– Chciałem cię też zapytać, no wiesz, o ten eliksir na Cruciatusa. Udało ci się na coś natrafić, coś zrobić w tej kwestii?
Ślizgonka nie odpowiedziała od razu, targana wyrzutami sumienia. Gdy przemówiła, jej głos był przepełniony smutkiem.
– Nic. Próbowałam ugryźć ten temat z każdej strony. Myślałam, że może skoro klątwa sama w sobie należy do kategorii zaklęć czarnomagicznych, to może i taki powinien być eliksir. Całkiem niedawno, bo niecały tydzień temu skończyłam warzenie Felix Felicis, a profesor Snape podarował mi połowę tego eliksiru. Jak się możesz domyślić, chciałam go użyć do moich badań, ale tak prawdę mówiąc, to bardzo się zawiodłam.
– Nie pomógł? – spytał beznamiętnym tonem.
– Może nie to, że nie pomógł, ale... Nie wiem sama – przyznała. – Wypiłam go, natychmiast poszłam do biblioteki profesora Snape'a, ściągnęłam kilka pozycji, wróciłam do siebie i wzięłam się do pracy. Zrobiłam masę notatek, każda z nich jest ciekawa, ale rzecz w tym, że nadal nie widzę żadnego związku z wyleczeniem efektów Cruciatusa.
Zamilkli, a jedynym dźwiękiem, roznoszącym się po pustym korytarzu, były ich dziwnie zsynchronizowane kroki, odbijające się echem od kamiennych ścian.
– Wiesz – odezwał się cicho Neville – może też tak być, że taki eliksir jest w ogóle niemożliwy do stworzenia.
– Nie chcę mi się w to wierzyć – odparła Cassandra. – Dla mnie równie nieprawdopodobne jest umożliwienie odtworzenia tkanki kostnej. Nawet nie musisz mieć amputowanej kończyny, by ci odrosła kość. To jest coś niesamowitego.
– No tak, ale wiesz, Cruciatus to inna sprawa.
– Niestety – przyznała. – Paskudna klątwa. Zrobiłam kiedyś notatkę z tego, co może uszkodzić.
– A pamiętasz ją? W zasadzie to niewiele wiem o Cruciatusie, a bardzo mi zależy, żeby się dowiedzieć, czego tylko mogę.
Skinęła głową.
– Cruciatus atakuje różne obszary mózgu i to właśnie dlatego jest tak niebezpieczny. Owszem, zadaje ból fizyczny, ale tak naprawdę nie jest to spowodowane żadnymi bodźcami z zewnątrz. Cruciatus wnika w twoją psychikę i szarga układ nerwowy, dlatego ból jest tak ogromny i praktycznie niemożliwy do zniesienia. A układ nerwowy? Układ nerwowy to w zasadzie wszystko, bo jest ściśle połączony z mózgiem i z każdą naszą kończyną. I to właśnie jet główną przyczyną tego, że skutki Cruciatusa są tak dotkliwe i tak różnorodne. Jednym bezpowrotnie zabiera część zmysłów. Profesor Snape chociażby nie jest już w stanie wyczuć veritaserum, które sam stworzył. Niewiele osób nawet przy zdrowych zmysłach to potrafi, ale nie w tym rzecz. Są też przypadki napadów agresji, czego sama doświadczyłam.
– Miałaś napad?
– Nie ja, Severus – odpowiedziała. – Celował we mnie zaklęciem, a potem chwilę się musieliśmy ze sobą siłować. Inne ofiary Cruciatusa, na przykład Lucjusz Malfoy, ma nagłe napady bólów mięśniowych podobnych do skurczy, z tym, że są silniejsze i towarzyszy im paraliż całego ciała. Z kolei jeszcze inni mają spowolnione zdolności regeneracyjne ich ciała. Gdyby taka osoba straciła załóżmy kość, a następnie wypiła Szkiele-wzro, które przy normalnych warunkach powoduje odrost kości w kilka godzin, to takim osobom zajęłoby to nawet cały dzień, a może i dłużej.
– Straszne – mruknął Neville. – No i są jeszcze zaniki pamięci, tak jak to było z moimi rodzicami.
– To też – przyznała niechętnie.
Skręcili w jeden z długich korytarzy, mijając obrazy przedstawiające krajobrazy z poruszającymi się zwierzętami w tle.
– Nigdy tego nie zrozumiem.
– Czego? – zapytała zdezorientowana Cassandra.
– Jak ktoś mógł mieć w sobie takie pokłady nienawiści, by stworzyć tak podłą klątwę. Wyobrażasz to sobie?
Pokręciła przecząco głową.
– Wynaleźć coś takiego, tylko po to by sprawiać innym czysty ból. I po co? Czy wiadomo, kto stworzył Cruciatusa?
– Nie. Są na ten temat różne spekulacje, ale nic nie zostało potwierdzone.
– W takim razie ktokolwiek to był, to bardzo mu dziękuję za to, że nie mogę powiedzieć swoim rodzicom, jak bardzo ich kocham.
Cassandra poczuła się, jakby wskoczyła do lodowatej wody. Było jej bardzo przykro słyszeć tak smutne wyznanie swojego przyjaciela. Gdyby mogła, zrobiłaby wszystko, żeby w jakiś sposób odwrócić bieg czasu i uratować dwójkę Longbottomów przed śmierciożercami, ślepo słuchającymi rozkazów Lorda Voldemorta.
– Jestem pewna, że w jakiś sposób czują tę miłość, nawet jeśli nie wykazują takich oznak.
– Masz rację – przyznał Neville. – Cruciatus zabrał im znaczną część pamięci, ale czasem, bardzo rzadko, są takie chwile, w których widzę ich bardzo specyficzne spojrzenie. Trwa to dosłownie ułamek sekundy, ale to mi wystarcza. Mam wtedy wrażenie, że coś sobie przypominają, że za chwilę całkowicie mnie rozpoznają... – uciął, nie chcąc mówić, że jeszcze nigdy to nie nastąpiło.
Nastała dłuższa chwila ciszy. Cassandra miała wrażenie, że wystarczy jeszcze jedno słowo na temat przykrego losu rodziców Neville'a, a ktoś przyjdzie i żywcem wyrwie jej serce z piersi.
– Ale wiesz co? – spytał, przerywając ciszę. – Naprawdę masz rację, z tym, że w jakiś sposób to wszystko czują. Zupełnie tak, jakby mieli to zakodowane w swoim umyśle. Babcia zawsze mi opowiada, że po moim przyjściu na świat byli najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Podobno bardzo długo się o mnie starali. – Uśmiechnął się lekko, jednak w jego oczach nadal błąkał się smutek.
– Tak silnej miłości nic nie jest w stanie pokonać, Neville. Nawet cholerny Cruciatus.
– Nienawiść też bywa silna – mruknął Gryfon, a Cassandra zamarła.
– To jest to – szepnęła. Wpatrzyła się w posadzkę szeroko otwartymi oczami.
– Co się stało?
– Neville, jesteś geniuszem – powiedziała, przenosząc wzrok na młodzieńca. – Przepraszam cię, muszę natychmiast iść do Severusa. Wesołych świąt, Neville. – Zerwała się z miejsca, biegnąc w stronę podziemi zamku. – Przepraszam cię, napiszę ci list, w którym wszystko wyjaśnię! – krzyknęła przez ramię i popędziła dalej.
Ou Yeah! Kocham to ♥ A wgl, dzięki za polecenie Zbrodni Grindelwalda, po prostu cudo
OdpowiedzUsuńCo nie? Zajebiaszczy film. Tylko czekać na następną część <3
UsuńJa to czekam na kolejną część opowiadania. Uzależniłam się od czytania tego.
UsuńAle mi będzie przykro aaa :/
UsuńSzaleję z niepewności. Genialny rozdział 😊
OdpowiedzUsuńOjaa😍 Jak to możliwe, że to już jeden z ostatnich rozdziałów? Eh, mam nadzieję, że kolejny będzie niewiarygodnie dłuuuuugi :D ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie mnie pochłonęła. Mam nadzieję, że nie skończy się tak jak stara wersja
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakończenie to jest coś, czym mogę się poszczycić najbardziej, jeśli chodzi o pisanie. Jak sądzisz, czy mogłabym coś takiego zmienić?
Usuń