Wypuść Lokiego
Po raz ostatni spojrzałam na Lokiego, przyglądającego mi się z uwagą oraz lekkim zaskoczeniem, a następnie szybko nacisnęłam przycisk i opuściłam pomieszczenie,
– Weź drzwi po prawej od wyjścia – poinformowałam, tuż przed wyjściem na korytarz.
Przyspieszyłam kroku, chcąc maksymalnie ułatwić Lokiemu ucieczkę. Usłyszałam ciężkie kroki biegnących w moją stronę agentów. Przebłysk niedalekiej przyszłości podpowiedział mi, że choć grupka zbliżających się do mnie mężczyzn nie jest wielka, to dobrze uzbrojona. Przyparłam do ściany, chowając się w zacienionej wnęce. Odetchnęłam i ze spokojem wsłuchałam się w coraz to głośniejsze postukiwania butów. Kiedy wnękę minęły pierwsze trzy osoby, wyskoczyłam z ukrycia, łapiąc za broń jednego z agentów. Znajdujący się obok mężczyzna wziął mnie na celownik, jednak osłoniłam się jego kolegą, uniemożliwiając strzał. Przerzuciłam agenta przez plecy i z niebywałą szybkością wyprowadziłam cios w stronę następnego żołnierza, rozbrajając go. Uniknęłam uderzenia kolbą karabinu i podcięłam napastnikowi nogi, zwalając go na podłogę. Odwróciłam się, napotykając agenta z bronią wycelowaną prosto na mnie.
– Na ziemię! – krzyknął, a ja spojrzałam mu w oczy, rozkazując opuszczenie broni.
Agent uspokoił się, a ja dodałam:
– Pomóż wstać kolegom.
Natychmiast ruszyłam w stronę mostka, przechodząc ponad powalonym mężczyzną. Wyczułam obecność kilku Avengersów w laboratorium, dlatego też do niego weszłam. Gdy drzwi rozsunęły się, a ja przekroczyłam próg, poczułam bolesne uderzenie w okolicach brzucha. Syknęłam, jednocześnie zniesmaczona tym, że dałam się tak łatwo podejść. Spojrzałam w górę, na stojącego nade mną Thora.
– Nie zaufałem ci nawet na sekundę – oznajmił, łapiąc mnie za przód mojej szaty.
Złapałam go za nadgarstek, jednak moje ograniczone moce uniemożliwiły mi przewyższenie siłą nordyckiego boga piorunów. Thor cisnął mnie o ścianę, a następnie, nim zdążyłam się podnieść, pociągnął w górę, podduszając mnie.
– Gdzie jest Loki?! – wrzasnął, przywołując do siebie swój młot.
– Ej, blondasie, zluzuj – odezwał się odziany w zbroję Tony.
Stark wyjrzał zza mocno rozbudowanych barków Thora, otwierając swoją przyłbicę. Spojrzałam na bruneta ze spokojnym wyrazem twarzy, nie odczuwając jakichkolwiek skutków agresywnego zachowania Thora.
– Sam widziałeś, wypuściła Lokiego.
– Tak, wiem, ale nie dowiesz się niczego wartościowego, jeśli ją za chwilę udusisz.
Uśmiechnęłam się na tyle, na ile pozwalało mi moje obecne położenie. Thor przeniósł na mnie swoje wściekłe spojrzenie, lecz zluzował uścisk, zsuwając mnie z powrotem na posadzkę. W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Nick Fury oraz Kapitan Ameryka. Nie spodziewałam się, by ktokolwiek z nich zrozumiał intencję moich działań, jednak szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło.
– Nim którykolwiek z was znów zdąży mnie zaatakować, powiem tylko, że uratowałam życie niejednemu agentowi.
– Wypuszczając Lokiego z aresztu, z którego nie zdołałby wyjść? – spytał Steve, poprawiając uścisk na swojej tarczy.
– Clint dokonałby abordażu – wyjaśniłam. – Nie tylko wypuściłby Lokiego, ale także uszkodził lotniskowiec.
Wyprostowałam się, patrząc kolejno na każdego znajdującego się w pomieszczeniu. Kapitan przyłożył rękę do swojego prawego ucha, wsłuchując się w komunikat od innego członka załogi.
– Gdzie Barton? – zapytał, opuszczając dłoń.
– Przekaż Natashy, że nic mu nie będzie. – Uśmiechnęłam się, choć nikt z obecnych w pomieszczeniu nie podzielał mego entuzjazmu.
– Gdzie jest? – powtórzył Steve z naciskiem.
– Leci do Stark Tower – spojrzałam na Tony'ego – Loki też tam będzie.
– Do tego brzydkiego – Tony odwrócił głowę w stronę Kapitana Ameryki, wyraźnie zirytowany. – ...budynku w Nowym Jorku?
– Chciałeś powiedzieć najnowocześniejszego i...
– Nie teraz, Tony. – Uśmiechnęłam się rozbawiona, przechodząc obok Iron Mana.
Spojrzałam na milczącego dotąd dyrektora S.H.I.E.L.D. Nick skinął głową na Tony'ego, który zamknął swoją przyłbicę i złapał mnie za nadgarstek.
– Sorki, wampirku, już nie będziesz działać incognito – stwierdził, zapinając mi jakąś wąską, metalową bransoletę.
Iron Man spojrzał na mnie po raz ostatni, po czym wraz ze Steve'em opuścił laboratorium. Po dłuższej chwili ciszy do pozostałych dołączył także Thor, a ja zostałam sam na sam z Nickiem Fury'm. Dyrektor splótł ręce z tyłu, a następnie rozpoczął powolną wędrówkę po pokoju, pozornie spuszczając mnie z oka.
– Wyjaśnijmy sobie coś. Pojawiasz się znikąd, jakimś cudem znasz najlepiej strzeżone informacje, uważasz się za tajemniczą istotę odpowiedzialną za losy świata, który rzekomo chcesz ocalić, jednak mimo to zdobywasz się na wypuszczenie osoby obecnie najbardziej zagrażającej Ziemi, mam rację?
– Wiem, jak to wygląda – przyznałam. – Proszę mi wierzyć, że miałam ku temu bardzo dobre powody.
– Chciałbym w to wierzyć, ale niestety nie mogę. Dlatego masz to. – Wskazał na moją bransoletę.
– To nadajnik?
– Nie tylko.
– Trochę mało informacji – mruknęłam, wpatrując się w bransoletę.
– Zupełnie jak o twojej osobie. Pasujecie do siebie.
Zaśmiałam się szczerze, jednak poważna mina dyrektora nieco zgasiła mój radosny humor. Przyjrzałam mu się w milczeniu, zastanawiając się czy jest to odpowiedni moment. Patrząc na poważną sylwetkę Nicka pomyślałam o tym, jak za kilka lat padnie ofiarą zamachu na swoje własne życie. Sekundy mijały, a ja traciłam czas, który mogłam spożytkować na kontynuowaniu rozmowy lub przygotowania się do działania w Nowym Jorku. Fury uniósł jedną brew w górę, spojrzawszy na mnie z zaskoczeniem.
– Chcesz coś dodać?
*Poinformuj o infiltracji S.H.I.E.L.D*
*Odejdź*
Przyspieszyłam kroku, chcąc maksymalnie ułatwić Lokiemu ucieczkę. Usłyszałam ciężkie kroki biegnących w moją stronę agentów. Przebłysk niedalekiej przyszłości podpowiedział mi, że choć grupka zbliżających się do mnie mężczyzn nie jest wielka, to dobrze uzbrojona. Przyparłam do ściany, chowając się w zacienionej wnęce. Odetchnęłam i ze spokojem wsłuchałam się w coraz to głośniejsze postukiwania butów. Kiedy wnękę minęły pierwsze trzy osoby, wyskoczyłam z ukrycia, łapiąc za broń jednego z agentów. Znajdujący się obok mężczyzna wziął mnie na celownik, jednak osłoniłam się jego kolegą, uniemożliwiając strzał. Przerzuciłam agenta przez plecy i z niebywałą szybkością wyprowadziłam cios w stronę następnego żołnierza, rozbrajając go. Uniknęłam uderzenia kolbą karabinu i podcięłam napastnikowi nogi, zwalając go na podłogę. Odwróciłam się, napotykając agenta z bronią wycelowaną prosto na mnie.
– Na ziemię! – krzyknął, a ja spojrzałam mu w oczy, rozkazując opuszczenie broni.
Agent uspokoił się, a ja dodałam:
– Pomóż wstać kolegom.
Natychmiast ruszyłam w stronę mostka, przechodząc ponad powalonym mężczyzną. Wyczułam obecność kilku Avengersów w laboratorium, dlatego też do niego weszłam. Gdy drzwi rozsunęły się, a ja przekroczyłam próg, poczułam bolesne uderzenie w okolicach brzucha. Syknęłam, jednocześnie zniesmaczona tym, że dałam się tak łatwo podejść. Spojrzałam w górę, na stojącego nade mną Thora.
– Nie zaufałem ci nawet na sekundę – oznajmił, łapiąc mnie za przód mojej szaty.
Złapałam go za nadgarstek, jednak moje ograniczone moce uniemożliwiły mi przewyższenie siłą nordyckiego boga piorunów. Thor cisnął mnie o ścianę, a następnie, nim zdążyłam się podnieść, pociągnął w górę, podduszając mnie.
– Gdzie jest Loki?! – wrzasnął, przywołując do siebie swój młot.
– Ej, blondasie, zluzuj – odezwał się odziany w zbroję Tony.
Stark wyjrzał zza mocno rozbudowanych barków Thora, otwierając swoją przyłbicę. Spojrzałam na bruneta ze spokojnym wyrazem twarzy, nie odczuwając jakichkolwiek skutków agresywnego zachowania Thora.
– Sam widziałeś, wypuściła Lokiego.
– Tak, wiem, ale nie dowiesz się niczego wartościowego, jeśli ją za chwilę udusisz.
Uśmiechnęłam się na tyle, na ile pozwalało mi moje obecne położenie. Thor przeniósł na mnie swoje wściekłe spojrzenie, lecz zluzował uścisk, zsuwając mnie z powrotem na posadzkę. W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Nick Fury oraz Kapitan Ameryka. Nie spodziewałam się, by ktokolwiek z nich zrozumiał intencję moich działań, jednak szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło.
– Nim którykolwiek z was znów zdąży mnie zaatakować, powiem tylko, że uratowałam życie niejednemu agentowi.
– Wypuszczając Lokiego z aresztu, z którego nie zdołałby wyjść? – spytał Steve, poprawiając uścisk na swojej tarczy.
– Clint dokonałby abordażu – wyjaśniłam. – Nie tylko wypuściłby Lokiego, ale także uszkodził lotniskowiec.
Wyprostowałam się, patrząc kolejno na każdego znajdującego się w pomieszczeniu. Kapitan przyłożył rękę do swojego prawego ucha, wsłuchując się w komunikat od innego członka załogi.
– Gdzie Barton? – zapytał, opuszczając dłoń.
– Przekaż Natashy, że nic mu nie będzie. – Uśmiechnęłam się, choć nikt z obecnych w pomieszczeniu nie podzielał mego entuzjazmu.
– Gdzie jest? – powtórzył Steve z naciskiem.
– Leci do Stark Tower – spojrzałam na Tony'ego – Loki też tam będzie.
– Do tego brzydkiego – Tony odwrócił głowę w stronę Kapitana Ameryki, wyraźnie zirytowany. – ...budynku w Nowym Jorku?
– Chciałeś powiedzieć najnowocześniejszego i...
– Nie teraz, Tony. – Uśmiechnęłam się rozbawiona, przechodząc obok Iron Mana.
Spojrzałam na milczącego dotąd dyrektora S.H.I.E.L.D. Nick skinął głową na Tony'ego, który zamknął swoją przyłbicę i złapał mnie za nadgarstek.
– Sorki, wampirku, już nie będziesz działać incognito – stwierdził, zapinając mi jakąś wąską, metalową bransoletę.
Iron Man spojrzał na mnie po raz ostatni, po czym wraz ze Steve'em opuścił laboratorium. Po dłuższej chwili ciszy do pozostałych dołączył także Thor, a ja zostałam sam na sam z Nickiem Fury'm. Dyrektor splótł ręce z tyłu, a następnie rozpoczął powolną wędrówkę po pokoju, pozornie spuszczając mnie z oka.
– Wyjaśnijmy sobie coś. Pojawiasz się znikąd, jakimś cudem znasz najlepiej strzeżone informacje, uważasz się za tajemniczą istotę odpowiedzialną za losy świata, który rzekomo chcesz ocalić, jednak mimo to zdobywasz się na wypuszczenie osoby obecnie najbardziej zagrażającej Ziemi, mam rację?
– Wiem, jak to wygląda – przyznałam. – Proszę mi wierzyć, że miałam ku temu bardzo dobre powody.
– Chciałbym w to wierzyć, ale niestety nie mogę. Dlatego masz to. – Wskazał na moją bransoletę.
– To nadajnik?
– Nie tylko.
– Trochę mało informacji – mruknęłam, wpatrując się w bransoletę.
– Zupełnie jak o twojej osobie. Pasujecie do siebie.
Zaśmiałam się szczerze, jednak poważna mina dyrektora nieco zgasiła mój radosny humor. Przyjrzałam mu się w milczeniu, zastanawiając się czy jest to odpowiedni moment. Patrząc na poważną sylwetkę Nicka pomyślałam o tym, jak za kilka lat padnie ofiarą zamachu na swoje własne życie. Sekundy mijały, a ja traciłam czas, który mogłam spożytkować na kontynuowaniu rozmowy lub przygotowania się do działania w Nowym Jorku. Fury uniósł jedną brew w górę, spojrzawszy na mnie z zaskoczeniem.
– Chcesz coś dodać?
*Poinformuj o infiltracji S.H.I.E.L.D*
*Odejdź*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next
OdpowiedzUsuńNie wiem, mam bardzo mało wyświetleń na blogu ostatnio, więc nie mam zbyt dużej motywacji. Co więcej zaczęłam pracę w korpo i teraz się szkolę, co zabiera mi 8 godzin dziennie :D
Usuń