Dziewczyna ze Slytherinu - 41.

41.

   Gdy skończył się pierwszy utwór, z kominka, jak na zawołanie wyskoczył Kinglsey Shacklebolt, który przywitał się serdecznie z wszystkimi obecnymi, a po przekonaniu Molly, że nie jest głodny, poprosił Minerwę do tańca. 
   Severus parsknął pod nosem, obserwując opiekunkę Gryffindoru.
   – A pan czemu nie tańczy? – spytała Cassandra.
   – A czemu ty nie tańczysz? – zapytał.
   – Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, panie profesorze. – Cassandra uśmiechnęła się złośliwie. – Mógłby pan poprosić profesor McGonagall.
   – Jest teraz zajęta – powiedział dziwnym tonem, a Cassandra z uśmiechem przyjrzała się trzem tańczącym parom: Minerwie z Kingsleyem, Arturowi z Molly oraz Billowi z Fleur.
   – Tańczysz? – spytał Charlie, pojawiając się nagle przed Cassandrą.
   – Nie, dziękuję, ale bardzo mi miło, że pytasz.
   Chłopak uśmiechnął się i porwał w obroty wchodzącą do środka Hermionę.
   – Miałaś okazję, czemu nie skorzystałaś? – spytał cicho Snape.
   – Bo nie za bardzo umiem... Poza tym trochę się wstydzę.
   – Nie powinnaś mieć trudności – stwierdził tajemniczo, śledząc nonszalanckim spojrzeniem przechodzącego przez pokój Harry'ego wraz z Ginny.
   – A to czemu, panie profesorze?
   – Ponieważ ściśle wiąże się to ze sztuką warzenia eliksirów.
   – To znaczy?
   – Jonkins, czy ty kiedykolwiek używasz mózgu? Naucz się czasem wydedukować coś samodzielnie. – Wywrócił oczami, przekręcając głowę w jej stronę.
   – Po prostu nie jestem przyzwyczajona do tego, by mówił mi pan coś miłego. 
   – Więc doceń, kiedy to robię – mruknął głębokim głosem, po czym na ułamek sekundy przeniósł wzrok nieco niżej i odwrócił głowę.
   Serce Cassandry przeskoczyło jedne uderzenie, by po chwili zabić sto razy mocniej. Krew w jej żyłach gwałtownie przyspieszyła, przez co na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
   "Spojrzał na moje usta" – odbijało się echem w jej głowie.
   Młoda kobieta odchrząknęła, po czym zaczęła:
   – Skoro mówi pan, że ma to ścisły związek z tworzeniem eliksirów, to w takim razie... – przerwała, a on rzucił jej ukradkowe spojrzenie – musi być pan w tym mistrzem.
   – Podobno – przyznał po chwili.
   – Jak to podobno? – zaciekawiła się, uśmiechając się jak typowa nastolatka, zdradzająca swojej przyjaciółce najświeższe ploteczki.
   – Taka panuje opinia wśród kobiet, z którymi tańczyłem. Rzadko miewałem okazję, ale jednak się zdarzały.
   – Nie spodziewałabym się – wyznała, podpierając podbródek o swoją dłoń, a łokieć o fotel.
   – Bo? – spytał, mierząc ją spojrzeniem spod przymrużonych powiek. Cassandra po raz drugi tego wieczora poczuła przyspieszające bicie swojego serca.
   – Po prostu, nie wygląda pan na osobę lubiącą tańczyć. Ja lubię i śpiewać i tańczyć, ale nie mam talentu ani do jednego ani do drugiego. 
   Nastała chwila ciszy, poprzedzająca kolejny utwór. Gdy ten zabrzmiał, Cassandra mruknęła: "Ooo!", wyraźnie ciesząc się z doboru playlisty. Severus spostrzegł, jak jej smukłe, drobne palce wystukują rytm rozpoczynającej się piosenki, wyraźnie sugerując mu, iż dziewczyna doskonale zna grany utwór. Wstał, stanął przed nią, wyciągnął dłoń w jej stronę i powiedział:
   – Rusz się, Jonkins.
   – Mówiłam już, że nie umiem – odparła, walcząc z ogromną pokusą i obawą przed zrobieniem z siebie tanecznego beztalencia.
   – Sprawdźmy – skomentował, łapiąc ją za dłoń i pociągając w górę.
   – Naprawdę pana nie poznaję – odezwała się cicho Cassandra, a Snape spojrzał morderczo w stronę uśmiechającej się znad ramienia Kinglseya Minerwy.
   – No coś takiego – mruknął Shacklebolt do wtulonej w niego nauczycielki transmutacji.
   Severus sprawnie zaczął prowadzić swoją dużo młodszą partnerkę, która patrzyła się na swoje buty, uważnie pilnując, by nie śmiały nadepnąć stopy tańczącego z nią mężczyzny.
   – Jonkins – rzekł Snape, zwracając uwagę Ślizgonki. – Za bardzo skupiasz się na tym, co nieistotne. Czuj utwór, wsłuchaj się w muzykę.

   The world was on fire and no one could save me but you...

   – Mhm, dokładnie – mruknął jej do ucha, a kobietę przeszły niewiarygodnie przyjemne ciarki. – Widzisz, aż taka ameba z ciebie nie jest.
   Cassandra zaśmiała się zarówno z komentarza Severusa, jak i z faktu, w jakiej sytuacji się z nim znalazła.

   Strange what desire will make foolish people do...

   Snape obrócił Ślizgonkę, rzucając na nią przelotne spojrzenie. Czuł się jednocześnie bardzo dobrze, co starał się tłumaczyć samemu sobie wszystkim innym zaistniałym okolicznościom (np. spędzaniem świąt w rodzinnej atmosferze Nory, za którą i tak nota bene średnio przepadał) tylko nie faktem kontaktu z Cassandrą, a także był nieco spięty, również za sprawą Cassandry (czego był pewny w stu procentach).

   I never dreamed that I'd meet somebody like you*

   Cassandra czując się nieco pewniej oparła policzek na klatce mistrza eliksirów, który nie wyraził żadnego sprzeciwu. Ich taniec zadziwiał inne obecne w pomieszczeniu osoby, które z pozytywnym zdziwieniem obserwowali po kryjomu płynnie sunącą w rytm muzyki parę. Artur Weasley napotkał sekundę spojrzenie Ślizgonki; w jego oczach błysnęły płomyczki radości, które nieco speszyły młodą kobietę. Gdy gramofon odegrał ostatnie dźwięki utworu, Cassandra odsunęła się na parę centymetrów od wpatrującego się w nią Severusa, ukłoniła mu się z uśmiechem i wyszła na zewnątrz, uznając, iż koniecznie musi zaczerpnąć świeżego powietrza. Schyliła się, przytknęła na parę sekund do śniegu swoją rozgrzaną dłoń, a następnie dotknęła nią obu zaróżowionych policzków. Na dworze nie było bardzo zimno, jednak temperatura oraz jej ubranie, którym była butelkowozielona koszula i czarne spodnie, nie pozwoliła na pozostanie na zewnątrz zbyt długo.
   Kiedy wróciła do domu, Severus rozmawiał z Kingsleyem i Arturem Weasleyem, a Molly, powróciwszy do kuchni przygotowała dla wszystkich chętnych pyszną gorącą czekoladę z piankami, którą zaproponowała także Ślizgonce.
   – Wyśmienita, dziękuję – oznajmiła Cassandra, ocierając szybkim ruchem usta.
   – Hej... – zaczął Harry, siadając tuż obok dziewczyny. – Rozmawialiśmy z Ronem na górze i... Wiesz co? Może faktycznie masz trochę racji. Przepraszam, że tak zareagowaliśmy.
   – Nie mnie jesteś winny przeprosiny – odparła. – Snape nie gryzie. Mówi ci to osoba, która jakieś dziesięć minut temu z nim tańczyła.
   Harry skinął głową i posłał jej słaby uśmiech.

   Po kilkunastu minutach pierwsze osoby zaczęły wracać do swoich domów, a w ich ślad poszła także Cassandra. Czując spore zmęczenie przeprosiła, iż tak szybko wraca, przytuliła wszystkich najbliżej stojących uczestników wieczerzy Bożego Narodzenia, podziękowała Molly Weasley za wspaniałą kolację i ciepłe przyjęcie jej w domu, pomachała reszcie gości m.in: Severusowi i Minerwie, a następnie zniknęła w płomieniach kominka. Bez ociągania wróciła do swojego dormitorium, skąd zabrała piżamę, ręcznik oraz kosmetyki, potem udała się do łazienki, a po skończeniu nocnej kąpieli poszła prosto do łóżka.


*Świat był w płomieniach i nikt prócz ciebie nie mógł mnie ocalić
Dziwne, jak pożądanie może omamić bezmyślnych ludzi
Nigdy nie śniłem, że spotkam kogoś takiego jak ty

~ moje wolne tłumaczenie utworu Chrisa Isaaka - Wicked Game

Dalej

Komentarze

  1. Dopier wróciłam ze szkoły i odrazu zobaczyłam że jest rodział. Humor i się poprawił zwłaszcza po dzisiejszej biologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianka. Miło mi, że tak często zaglądasz na bloga 😄

      Usuń
  2. Hej, czemu w jednym momencie tekst jest na białym tle? to ma być specjalnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ale dzięki, że zwróciłaś na to uwagę ;d Już naprawione

      Usuń
  3. Czytałam poprzednią wersję na wattpadzie i była to jedna z najlepszych książek jaką kiedykolwiek przeczytałam. Trzymaj tak dalej. Szkoda że nie ma na razie dalszej części. Kiedy następny rozdział? 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😄 Przewiduję, że napiszę w weekend.

      Usuń

Prześlij komentarz